ostoja polskości i myśli narodowej. Wędrówka śladami artystki Janiny Kłopockiej.
Kliknij i przeczytaj artykuł.
Krzysztof Kłopocki ze Swarzędza to wybitny zawodnik w wyciskaniu sztangi leżąc.
Wielkie sukcesy zaczął odnosić w wieku ponad 60 lat
Kliknij TU i zapoznaj się z artykułem w Głosie Wielkopolskim
W POSZUKIWANIU KORZENI
Dawno, dawno temu
przywędrował z dalekiej Anglii przez Francje i Czechy przodek rodu Kłopockich—
tak rozpoczynają się bajeczne dzieje rodziny. Potomkowie legendarnego
Kłopockiego w 1579 roku nabyli Kłopoczyn koło Rawy Mazowieckiej. Prawdopodobnie
właśnie od nazwy miejscowości przyjęli nazwisko.
Wielkopolskie dzieje rodziny zaczynają się w 1768r. Wtedy to Mateusz — kapitan wojsk koronnych — osiadł na ziemi gostyńskiej. Mijały lata, rodzina bardzo się rozwijała i kontakty z gałęzią na Mazowszu zerwały się. Sytuacja zmieniła się niedawno. Zadzwonił do mnie Tadeusz z Poznania, który wspólnie z kuzynem Krzysztofem układał drzewo genealogiczne naszej rodziny. Dowiedzieli się, że ja także od lat zajmuje Się poszukiwaniem rodowodu przodków z mojej gałązki. Po krótkiej rozmowie stwierdziliśmy, że nasi pradziadkowie byli braćmi. Zaprosili mnie także na zjazd rodzinny organizowany w Garbach — mówi pani Maria Maciejewska, na co dzień mieszkanka Leszna
Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą w Nietrzanowie koło Środy Wielkopolskiej,
gdzie zmarł Feliks — pradziad głównych organizatorów.
Po mszy rodzina tradycyjnie udała się na grób. Potem w pobliskich Garbach
rozpoczęto zabawę do białego rana. Mimo
że przyjechało około 130 osób i nie wszyscy się znali, to od samego początku
zapanowała wśród nas wspaniała rodzinna atmosfera. Jak na dostojną rodzinę
przystało, zjazd był wielopokoleniowy. Najmłodszy uczestnik miał niecałe dwa
lata, najstarszy osiemdziesiąt trzy- zauważa Piotr, kolejny Kłopocki z Leszna. Gości
przywitała ogromna tablica, na której widniały najważniejsze dla Kłopockich daty
— 1579 i 1768 oraz panna na niedźwiedziu – rodzinny herb.
Wszyscy dokonali też symbolicznego podpisu na zwoju papirusu, tworząc pierwszą po wielu latach wspólną pamiątkę rodzinną. Spoglądając na potężne drzewo genealogiczne, wykonane przez Andrzeja Kłopockiego z Murowanej Gośliny, na którym widnieją dokładne daty urodzin i śmierci wielu dalekich w czasie przodków oraz ich liczne zdjęcia, rodzi się podziw dla panującego poczucia wspólnych korzeni.- Myślę, że odnawianie zatartych przez czas związków rodzinnych jest pewnym sposobem na życie. Czeka nas jeszcze wiele pracy. Chcielibyśmy na przyszłoroczne spotkanie odnaleźć swoich krewnych z pozostałych, jeszcze nie rozszyfrowanych gałązek. Zdradzę, że marzy mi się ogromny zjazd całej rodziny. Być może nasze poszukiwania natchną innych do podobnego działania ??? – dodaje pani Marta.
JOANNA GIERSIG„Głos Wielkopolski”
SPOTKANIE PO KĄDZIELI I PO MIECZU
Świadomość własnej tożsamości, poczucie pewnej ciągłości rodu to antidotum na rozpadające się więzi rodzinne wyjaśnia Krzysztof Jednak przyczyna tej zabawy była zupełnie inna. Cztery miesiące temu spotkałem się z wujem. „Co słychać? Wiesz że Wojtek się ożenił?”
Przebijaliśmy się informacjami o najbliższych.W pewnym momencie rozmowa zeszła na mojego dziadka, który zginął w 1944 roku. Obaj niewiele więcej o nim wiedzieliśmy. Jeszcze mniej znaliśmy faktów z żyda mojego pradziadka, a Tadeusza dziadka. Wtedy zrodził się pomysł, by „po kopać w archiwach, odkryć to co nieznane Początek naszego rodu wywodzi się z Anglii. Drzewiej nasz ,prapraprzodek, kochliwy jak każdy Kłopocki.
Kłopoccy z Kłopoczyna
Telefony do urzędów stanu cywilnego, dziesiątki akt w kościelnych archiwach umożliwiły im dotarcie do 1763 roku Tak światło dzienne ujrzał Franciszek Kłopocki, potomek generała majora Mateusza – starosty kostierzyńskiego, posła ziemi rawskiej, protoplasty linii wielkopolskiej.
Zaintrygowany Krzysztof szukał dalej. Zdołał ustalić, że siedzibą rodu był Kłopoczyn koło Rawy Mazowieckiej. Przodkowie nabyli tam ziemie około 1579 roku
Prawdopodobnie od nazwy miejscowości przyjęli nazwisko.
We wcześniejszych
wzmiankach bowiem figuruje miano Grot Rod, co ustalił Kłopocki z innej gałęzi,
Maurycy, początkowo pieczętował się dwoma herbami -Rawiczem i Łabędziem. Później
linia wielkopolska ostała tylko przy Rawiczu
Krzysztof, na co dzień
biznesmen ze Swarzędza koło Poznania: –
Nasi przodkowie byli bardzo kochliwi
i mieli zapewne patent na utrzymywanie sil witalnych do późnej starości Dzieci
rodziły się często i gęsto, a viagry jeszcze nie wynaleziono.
Rodzina się zjeżdża
Drzewo genealogiczne, które jest dziełem kolejnego Kłopockiego, Andrzeja ma wiele gałązek, gałęzi, które prowadzą w końcu do wspólnego pnia. I ten stał się domeną rodzinnych rozmów w trakcie I Zjazdu Rodziny Kłopockich, który odbył się pod koniec czerwca Przyjechali prawie wszyscy, których zdołaliśmy zawiadomić- opowiada Krzysztof Sala w Klubie Rolnika w Garbach chyba nigdy nie widziała i gościła tylu ludzi. Witał ich transparent z herbami i hasłem Zjazdu. Ludzie różnych profesji, różnej pozycji społecznej ściskali się, całowali, obejmowali serdecznie. Stawali pod olbrzymią tablicą, na której malutkie kwadraciki, często ze zdjęciami, dawały świadectwo o każdym z nich.
Zobacz, tam jest babcia
– Zobacz, tam jest twój ojciec Patrz, babcia –
podobne okrzyki towarzyszyły odkryciu każdego znajomego przodka. Przesuwali
palcami po cieniutkich liniach łączących jedno życie z drugim. –
Zgodnie ze współczesnym obyczajem
uroczystość rozpoczęła się mszą świętą w Nietrzanowie – śmieje się Włodzimierz Kłopocki, w latach 60.-80.
aktor numer jeden w Teatrze Polskim w Poznaniu, dziś emeryt-biznesmen.
– W
maleńkim drewnianym kościółku skrzypiące polichromie dawały świadectwo obecności
naszych ojców. Późnej poszliśmy na cmentarzyk, gdzie leży Feliks. Stamtąd
kawalkada samochodów ruszyła do Garb niedaleko Murzynowa, gdzie w 1898 roku
przodkowie osiedleni na ziemi gostyńskiej kupili majątek i gdzie do dziś jeden
z Kłopockich siedzi na gospodarstwie.
– Najwspanialsza była atmosfera – wchodzi mu w
słowo Krzysztof,. kuzyn Włodka. – Mówiliśmy sobie po imieniu bez
względu na wiek Najstarszy z gości miał 83 lata, najmłodsza niecałe dwa. Rodzinna impreza trwała do rana
następnego dnia Marysia z Leszna, Włodek, Tadeusz,
Krzysztof, Andrzej, Zbigniew, Bernard, Maurycy Kłopoccy twierdzą, że następny
zjazd przyciągnie dwa razy tylu gości, co pierwszy. Teraz każą wolną chwilę
spędzają na uzupełnianiu drzewa genealogicznego.
Twierdzą, że ich pradziadowie
przybyli z Anglii przez Austrię, Węgry i Czechy do Polski już w XI wieku.
Lidia ZAKRZEWSKA
GAZETA POZNAŃSKA, piątek 21.07.2000